Pocieszenie nie ma nic wspólnego z podawaniem chusteczki do wytarcia łez, czy mówieniem żeby się nie martwić, bo zawsze jest nadzieje, że będzie lepiej. Tak postępują osoby, którym nie dana jest znajomość praw energetycznych. Jeśli już dzieje się coś źle, to klepanie kogoś po plecach i gadanie, że to się i tak kiedyś skończy, może tylko dodatkowo zirytować.
W takim razie, co trzeba zrobić, by komuś ulżyć w cierpieniu? Na pewno trzeba zrozumieć, że trudne sytuacje życiowe są związane ze stresem, a nawet ze stanami depresyjnymi. Człowiek pogrążony w emocjonalnej i myślowej malignie, rzadko słucha tego, co się do niego mówi, choćbyśmy używali mądrych słów.
Najczęściej, paradoksalnie, szuka się pocieszenia w kimś, kto będzie tak samo rozpaczał, kogo można obarczyć swoim niepowodzeniem i wspólnie z nim zanosić się płaczem. Wtedy czujemy, że i innym się życie sypie, że nie jesteśmy jedyni, że są i inne ofiary na tym padole łez. I nic to, że obarczamy kogoś jedynie własną historią. Podświadomie traktujemy to jako spadek, którym kogoś „dobroczynnie” obdarowujemy.
Ale to niczego nie zmienia. Może nawet pogorszyć sytuację, jeśli przyzwyczaimy się do wzbudzania w innych żalu i czerpana z tego korzyści. Łatwo się przecież do tego przyzwyczaić. Po drugie sama rozpacz, sama trudna sytuacja nie jest umiejscowiona wyłącznie w myślach czy emocjach, czy też w umyśle. Gdyby tak było, to 90% podobnych zakrętów życiowych opływalibyśmy na pontonie.
To co nas w życiowym odrętwieniu utrzymuje, co nas paraliżuje, to świadomość bezimienności, to że nie sposób tego zmienić. Czy zadaliście sobie kiedyś pytanie, co za tym stoi? Najczęściej tak zwane zrosty emocjonalne i unieruchomiona struktura ruchu. Jest to jedno z naszych podstawowych ciał energetycznych, które właściwie wszystkiemu nadaje bieg. Bez tego nie sposób pójść do pracy, bo przestaje się wierzyć, że się jeszcze tam pracuje. Rezygnuje się ze znajomości bo na 100% jest się pewnym, że ten ktoś przestał nas lubić. Tak właśnie działa wyhamowanie struktury ruchu.
Samo odczucie, nazwijmy to, zamarcia jest poprawne. To jak przyznanie się do tego, że rowerem się nie pojedzie, bo ktoś ukradł kółka. Została sama rama więc pozostało nam tylko usiąść i płakać. Kluczem do wyjścia z egzystencjalnej zastoiny jest przypomnienie sobie o istnieniu tak zwanych pól aktywnych. Są one całkowicie zależne od naszej woli. Kiedy ona słabnie, zamyka ruch w polach aktywnych, a są one bateryjkami, czy też czymś w rodzaju aktywatora, dla struktury ruchu. W efekcie pojawia się zwątpienie i niechęć do wszystkiego.
Pola aktywne spowalniają strukturę ruchu, a ta energetycznie i chemicznie oddziałują na DNA ciała fizycznego, które sprzęgnięte z DNA ciał energetycznych, od razu owija sobie nasze myślenie i emocje wokół palca. Czujemy to całym sobą, że jest źle. To wszystko destabilizuje także fizyczne struktury. Narasta zniechęcenie, mięśnie dziwnie szybko słabną, płuca dyszą jak miech, oddech paruje nawet gdy jest lato, a nam całkowicie odechciewa się dalszej jazdy, a spieszymy się na randkę. Schodzimy więc z roweru i pieszo wracamy do domu. A miało być tak pięknie.
Ktoś by uznał, że zawładnęła nami kosmiczna destrukcja, że coś nas opętało. Skoro to wszystko takie proste, to czy wystarczy nadmuchać pola aktywne, by na powrót aktywować strukturę ruchu, a wszystko po to, by zechciało się nam znów pedałować? Niby tak, tylko co zrobić ze słuchawkami, które wciąż nadają afirmację pobudzającą na przykład lenistwo. Świat jest pełny różnych propozycji na normalne życie, więc wszystkiego można spróbować.
Więc jeśli chodzi o pocieszenie, od czego zacząć. Obojętne, byle uruchomić dwa motory. Jeden to odblokowanie pól aktywnych. Można to zrobić nasączaniem ich energią serca, o ile nasze serce pamięta jeszcze co to światło. Drugi motor to przedstawienie sytuacji w lżejszej formie, czyli uzmysłowienie klientowi, naszemu koledze, znajomemu, że to nie koniec świata, skoro nie stracił jeszcze rąk i głowy, bo jego intelektualny potencjał tylko na to czeka, by ratować co się da, a potem przedstawić swojemu właścicielowi nowy projekt na życie. Jeśli to nie do końca poskutkuje, to stosujemy tak zwaną taktykę wojny podjazdowej. Ciągniemy wszystko dalej do przodu, ale z dydaktycznym zacięciem.
Pocieszenie – sprawiaj by gasić w kimś lub w sobie narastające wątpliwości co do dalszego sensu życia i wychładzaj emocjonalne rozdrażnienie. Odwracaj uwagę od wizji spaczających dotychczasowe widzenie świata. Podtrzymuj nadzieję konstruktywnym i rzeczowym ukazywaniem rzeczywistości. Nie zmyślaj. Posługuj się rzeczywistymi faktami i nie moralizuj, bo to gwóźdź do trumny. Twórz więc realne wizje taką siłą marzenia, one od razu uderzą w pola aktywne. Chwilę później ruszy struktura ruchu i pocieszany się ożywi.
Pocieszenie to nie pusta rada czy głaskanie po głowie, tylko zwrócenie uwagi na potencjał ludzkich możliwości, a tu na dodatek tego, dokładana jest siła marzeń, które są projektem budowy nowej przyszłości. To wywołuje niemal natychmiastową reakcję w świecie energetycznym, w strukturze ruchu, a przenosi się to na ciało fizyczne, pocieszany bowiem odczuje uderzenie krwi do głowy, co spowoduje przyspieszony ruch w strukturze ruchu. Po prostu obudzi się w nim życie, a to jest oznaką zmiany na lepsze. Żywy potrafi, martwy nie.
Zabawne przedstawienie sprawy nie tylko zaskoczy umysł i go przyblokuje, ale przede wszystkim zachęci psychikę do rozwinięcia skrzydeł. To mobilizuje wolę i przekształca ciało egzystencjalne. To jest cel pocieszenia. Pocieszenie to ujrzenie starego rozwiązania w atrakcyjniejszej formie. To mobilizuje i zachęca do rozwiania wątpliwości.
Źródło https://www.youtube.com/watch?v=baORO8OoW-4
Tłumaczenie słów ZROSTY EMOCJONALNE, STRUKTURA RUCHU, POLA AKTYWNE, CIAŁO EGZYSTENCJALNE, MARZENIA na www.świadomeżycie.com.pl
POCIESZENIE
-
- Articles: 0
- Posty: 83
- Rejestracja: 11 cze 2020, 21:26
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość